Po powrocie wzięłam prysznic i ubrałam koszulkę nocną z błękitnego jedwabiu. Mokre włosy delikatnie moczyły mi koszulkę. Ktoś zapukał do mojego pokoju.
- Proszę. - powiedziałam.
Drzwi się uchyliły. Do pokoju wszedł Raj.
- Jak się czujesz.? - zapytał.
- Fajnie, że byliśmy na wyścigu. - odpowiedziałam. - Świetnie się bawiłam.
- Wrócę z Cameronem za kilka dni i znów zrobimy coś szalonego. - powiedział.
- Tylko nie zapomnijcie przyjechać na urodziny Noelli. - przypomniałam.
- Oczywiście.
Przytulił mnie.
- Trzymaj się, mała. - szepnął mi do ucha. - Do zobaczenia.
- Pa.
- Tylko mi się nie zakochaj przez ten czas, obiecujesz.? - zażartował.
- Obiecuję.
Wyszedł zamykając za sobą drzwi, a ja poszłam spać.
Całą noc śnił mi się ten chłopak. Jego wzrok. Tak, że aż rano spadłam z łóżka. Była dokładnie 6.30. Włączyłam muzykę z wieży i laptopa. Poranna wideokonferencja z Noellą i Naomi.
- Cześć, co dzisiaj jest.? - spytałam.
- Poniedziałek. - powiedziała Nao ziewając.
- To najgorszy dzień tygodnia. - przypomniała Nel, popijając kawę z kubka z misiem.
- Jak dzisiaj wyglądamy.? - zapytała Nao.
- Jak zwykle - pięknie. - powiedziałam otwierając moją garderobę. - Gdzie ja posiałam moją zieloną tunikę.?
- U mnie. - powiedziała Nel. - Mogę ją ubrać.?
- Jasne. - odparłam.
- Do tego czarne rurki i kozaczki ze skóry. - dokończyła.
- Ja ubieram niebieską bluzkę bez ramiączek, również tego koloru leginsy i te obłędne szpilki. - wyjaśniłam.
- Weź jeszcze opaskę. - poinstruowała mnie Nao.
- Okej. - zgodziłam się. - A ty co ubierasz.?
- Sama wiesz : rodzice. Grzeczna spódniczka i biała koszula.. - powiedziała. - Ale na deser... mózg wam stanie.
- Do zobaczenia w szkole. - odpowiedziałam wyłączając konfe.
Ubrałam bluzkę i leginsy. Moje jasno-granatowe szpilki - obłędne. Związałam włosy i założyłam opaskę.
Zjechałam moją windą do garażu i wyjechałam z niego kabrio mojej mamy. Jak na marzec było w miarę ciepło. Zapięłam skórzaną kurtkę i zamknęłam dach.
Zatrzymałam się po drugiej strony ulicy. Tam wprowadziły się do bliźniaczych domków Nel i Nao. Za ich domkami była piękna plaża. Zatrąbiłam dwa razy. Wyszły obie równocześnie Nel w mojej zielonej tunice, a Nao w obciachowych spodniach z minionej epoki. Nel usiadła z przodu, a Nao z tyłu.
- T.! Jedź ostrożnie, bo muszę się przebrać. - poinstruowała mnie - Te łachy są obrzydliwe.
- Okej. - powiedziałam i ruszyłam.
Nagle wyminęła mnie mazda. To znowu ten frajer.
- Wyprzedź go.! - krzyczała Nel.
- Wybacz Nao, ale mamy misję.
Obróciłam się o 180 stopni i jechałam naprzeciwko niego. dobrze, że tylne szyby były przyciemniane.
Pomachałam mu i znów obróciłam samochód o 180 st.; jechałam już normalnie. Do samej szkoły próbował mnie wyprzedzić, jednak ja ciągle zajeżdżałam mu drogę.
Zaparkowałyśmy w wolnym miejscu. Najpierw wysiadłam ja i Nel, która miała odpiętą kurtkę i torebkę przewieszoną na łokciu.
Otworzyłam drzwi. Naomi jaką znamy : Rozpuszczone włosy poprzeplatane czerwonymi pasemkami, srebrna tunika, jasne rybaczki i brązowe kozaczki na dziesięciocentymetrowym obcasie zakrywające większy skrawek spodni. Obok nas przejechały plastiki w wiśniowym BMW z4 z rozdziawionymi ustami.
- To co, widzimy się na przerwie obiadowej.? - powiedziałam do dziewczyn. - Pa.
Weszłam do budynku gdzie miałam pierwszą lekcje, w nim także miała znajdować się moja szafka.
Otworzyła się jedna z dwóch sal i dobiegł mnie z niej dźwięk chóru szkolnego. Mimowolnie do niej weszłam. Kocham śpiewać, ale coś mnie zraziło i wyszłam z sali. Wpadłam po drodze na jakiegoś chłopaka.
Z rąk wypadły mi książki.
- Uważaj. - powiedział i równocześnie schylił się ze mną po porozrzucane podręczniki.
- Taka ze mnie niezdara. - wyjaśniłam, odbierając od niego pozbierane książki. Zobaczyłam, że to ten chłopak z wyścigu. - Dzięki. - Wstaliśmy znów równocześnie.
- Na trasie, wczoraj nie było tego widać. - przypomniał.
- Samochody to moja słabostka. - wyznałam wzruszając ramionami. - W ogóle to jestem Tiana, ale mów mi Tia.
Podaliśmy sobie ręce.
- Damon.
Zaczęliśmy iść w stronę szafek. Czyli na przeciwko. Zmieszałam się, bo to był on. Damon Wottson. Poznaliśmy się w 1865 roku. Mam nadzieję, że on tego nie pamięta.
- Nigdy nie odpuszczasz, prawda.? - zapytał.
- Chodzi ci o prowadzenie samochodu, czy o wpadanie na ludzi.? - spytałam z sarkazmem otwierając szafkę.
Zaśmialiśmy się.
- Zabawna jesteś. - przyznał. - Chodzi mi o wygrywanie. Wczoraj podczas jazdy miałaś zacięty wyraz twarzy.
- Ach, o to ci chodzi. Nie, po prostu nie lubię przegrywać. Jak coś postanowię to to spełniam. - wyjaśniłam. - Lubię stanowczość i to, że ktoś nie odpuszcza.
- Lubisz.? To teraz i tutaj chciałbym cię poprosić o randkę. - powiedział. - Umówisz się ze mną.?
- Wariat - skomentowałam.
Zaczynałam go naprawdę lubić. Poukładałam książki i zamknęłam szafkę.
- Mówię całkiem poważnie. W czym problem.? - zapytał.
- w Szkole jest dużo dziewczyn. Dlaczego właśnie ja.? - spytałam.
- Ponieważ nie umawiam się z plastikami. - wyjaśnił.
Dobry argument. Już ma u mnie plusa.
- Skąd wiesz, że ja nie jestem plastikiem.? - zapytałam.
- Twoja reakcja na słowo "plastik" brzmiałaby jakoś tak: " Jak śmiesz.?!" i dałabyś mi w twarz. - wyjaśnił.
- Mój błąd. No, dobrze. Powiedz mi trzy powody dlaczego miałabym się z tobą umówić, a ja ci podam trzy powody, dlaczego tego nie zrobię. - zaproponowałam.
- Po pierwsze lubię cię. - wyliczał - Po drugie podobasz mi się. Nie tylko wizualnie. Po trzecie masz zajebisty charakterek i chciałbym się w niego zagłębić.
Może nie będzie tak źle.? Miły jest.
- Po pierwsze nie znamy się. - zaczęłam wyliczać i oparłam się szafkę. - Po drugie - ciągnęłam - nie wiem, czy mogę ci zaufać. Po trzecie nie zakończyłam jeszcze swojego obecnego związku.
Poszłam w stronę sali, gdyż zadzwonił dzwonek. Odwróciłam się na moment, ruszył w stronę sami, gdzie był chór - lekcja muzyki.
- Damon.! - zawołałam. - Lubię świece.!
Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech.
Poszłam na lekcję.
Przedpołudnie minęło przyjemnie. Dwie lekcje miałam z Damonem. Spoglądaliśmy na siebie dyskretnie, Rumieniłam się, gdy on na mnie patrzył, a gdy ja na niego, uśmiechał się.
Teraz skończyła się ta druga lekcja z nim. Wyszłam szybko z sali i poszłam do stołówki. Nie to, że byłam głodna, ale nie chciałam, aby mnie zaczepił.
Niosąc tacę z sałatką, jabłkiem i sokiem truskawkowym spostrzegłam się, że zgubiłam moją ulubioną bransoletkę. Usiadłam przy stoliku, gdzie siedziały już dziewczyny.
- Hej, co tam.? - zapytałam, siadając na jednym z krzeseł.
- Od groma nauki - pożaliła się Noella. - Żadnej frajdy. No chyba, że na francuskim. Jest sobie taki chłopak:przystojny blondyn i nazywa się Dylan Wottson.
- Ja zaczynam lubić matmę. - oznajmiła Nao.
- Chyba tego co z tobą siedzi. Will Wottson.
- Ale jednak lubię. - powiedziała stanowczo.
- Ja poznałam ich brata, Damona - przyznałam się. - To on był wczoraj na wyścigu.
Opowiedziałam im cały incydent przy szafkach.
- Leci na ciebie. - skomentowała Nel.
- Ja mu się nie dziwię. - stwierdziła Nao popijając lemoniadę. - W końcu jesteś śliczna i to tego zajebiście śpiewasz.
Co wy na to, żeby zabawić się w "związek" z Wottsonami, zapytała nas w myślach Nel.
Stoi, odparła Nao.
Jak to przerodzi się w coś poważniejszego, to niczego nie zmieniem, odpowiedziałam w myślach, on tu idzie.
- Cześć Tia. - przywitał się stając przez stolikiem.
- Hej. - odpowiedziałam. - Poznaj moje przyjaciółki Naomi i Noellę.
- Cześć. - przywitał je. - Tia upuściłaś to gdy wychodziłaś z saki.
- Och, moja bransoletka, dzięki. - powiedziałam.
- Chciałybyście może dosiąść się do nas.? - zapytał Damon. - Będziecie zawsze mile widziane przy naszym stoliku.
Zgodziłyśmy się. Siedziała z nimi dziewczyna o imieniu Vicki. Rozmawialiśmy. Śmialiśmy się.
Chyba rodzi się między nami prawdziwa przyjaźń.
sobota, 9 czerwca 2012
piątek, 8 czerwca 2012
1. Odmieniony los - Tia cz.1
Będzie w dwóch częściach, bo wyszedłby zbyt długi i nie chciałoby wam się czytać ; D Druga część będzie jutro xD
Trzy najważniejsze rzeczy w życiu: nawalić się, zakochać i przeżyć swój pierwszy raz. To usiłują nam wmówić wszystkie Love Story. Niewielu jest tych, co w nie wierzą. Oni przeżyli prawdziwą miłość.
Trzy najważniejsze rzeczy w życiu: nawalić się, zakochać i przeżyć swój pierwszy raz. To usiłują nam wmówić wszystkie Love Story. Niewielu jest tych, co w nie wierzą. Oni przeżyli prawdziwą miłość.
Coś o tym wiem. Jestem szczęśliwą "młodą" matką dwójki wspaniałych dzieci. Mam kochającego męża i grono najlepszych przyjaciół. Jak to się stało.? O tym właśnie będzie ta opowieść...
29.03.2006. przeprowadzka do maleńkiego miasteczka Scotts położonego na północno-wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych.
Moja mama, Priya, uwielbiała przeprowadzki. Przeprowadzaliśmy się tu po to, abym mogła spędzać więcej czasu z moimi najlepszymi przyjaciółkami. Noellą Toretto i Naomi O'Conell.
Zawsze tworzyłyśmy świetny zespół, nikt i nic nie mogła nas rozdzielić. No i jeszcze jest mój ukochany brat, który jest moim najlepszym przyjacielem.
Oto nasz nowy dom. Nie był duży, ale dla naszej trójki idealny.
Mój pokój był świetny. Miałam swój własny balkon, a pod nim garaż.
- Oto moje gwiazdy. - powiedział Raj filmując jak meblujemy pokój śpiewając naszą piosenkę " Don't stop the music."
- To jest Noella, w skrócie Nel. Gitara to twój instrument. - Nel zrobiła pozę i pokazała "I love you"
- A to nasza wokalistka, Tiana, potocznie zwana Tią. Ekspertka samochodowego silnika.
Wysłałam buziaka do kamery.
- Oto Nao. Laska wymiata na perkusji.
Nao zrobiła obrót, wyciągnęła pałeczki i zabębniła w blat biurka.
W trójkę ze śmiechem padłyśmy na łóżko.
- To co, wybierzemy się do Seattle wieczorem.? - zapytał Raj wyłączając kamerę.
- Ja musiałabym spytać rodziców. - powiedziała Nao.
- Ja musiałabym powiadomić mamę .- dodała Nel.
- Okej. - powiedziałam - Czyli za godzinę tu, przed domem.
Zostałam sama w pokoju. Wyciągnęłam z szafy krótkie jeansowe spodenki, czarną bluzkę i skórzaną kurtkę. Ubrałam *krótkie jeansowe spodenki, czarną bluzkę i skórzaną kurtkę.* i rozpuściłam włosy. Czarno-niebieskie pasemka tworzyły delikatne fale.Mocny makijaż i długie niebieskie kolczyki. Czarne szpilki z niebieskim obcasem prezentowały się idealnie.
Dziewczyny były ubrane podobnie tyle, że Nel miała spódniczkę, a Nao rurki. Nel miała fioletowe pasemka, a Nao czerwone.
Ja miałam niebieskie
Reno Megan. Nel fioletowe BMW/*, a Nao czerwone Bugatti Veyron. Ja jechałam samochodem Raja, bo nie miałam jeszcze prawka, ale Raj mi pozwalał (Kochany, co.?)
Reno Megan. Nel fioletowe BMW/*, a Nao czerwone Bugatti Veyron. Ja jechałam samochodem Raja, bo nie miałam jeszcze prawka, ale Raj mi pozwalał (Kochany, co.?)
Wyścigi na ćwierć mili. To było coś. Stanęłam na starcie, a obok mnie odpicowana mazda 6 mazda 6. W środku siedział przystojny kierowca.
- Hej, mała.! - zwrócił się do mnie - Spadaj na trybuny, to sport dla facetów.
- Chcesz się przekonać.? - zapytałam. - Stawiam dwa patyki. Jak nie, to poproś publikę, żeby cię przepuściła do domciu.
- Ostra jesteś. - rzucił.- Zobaczymy jak prowadzisz, laluniu.
Noella dawała start.
Ruszyliśmy równo.
Wyprzedził mnie. Nie dałam za wygraną. Już po chwili byłam przed nim. Zmieniłam rejestrację na wiadomość "Wymiękasz.?".
Jechał tuż obok mnie. Był bardzo przystojny : lekko potargane kruczoczarne włosy, niebieskie oczy, czarna seksowna skóra, mięśnie ramion, a te rysy twarzy. Obłęd.! Nie zdekoncentrowało mnie to ani na chwilę. No dobrze, może trochę, tylko mnie wyprzedził. Obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni, tak, że jechałam tyłem, tuż naprzeciwko niego.
Otworzył oczy ze zdziwienia, ale ja już byłam daleko i jechałam normalnie.
Wiem, że gdy jechaliśmy tak na przeciwko siebie nasze oczy spotkały się na ułamek sekundy i zobaczyłam w nich coś, czego chyb a nie powinnam zobaczyć i nie mam pojęcia, co to było.
Znów mnie wyprzedził. To już był niemalże koniec trasy. Docisnęłam mocniej pedał gadu. Widząc, że go doganiam wcisnął nitro.
- Za wcześnie - szepnęłam i znów docisnęłam mocniej pedał gazu. Następnie wcisnęłam nitro. Przed ostatnim metrem wyprzedziłam go.
Wygrałam.
Wróciliśmy na start.
- Jesteś świetna. - oznajmił dając mi dwa patyki. - Przepraszam za tamto na starcie.
-Spoko. - rzuciłam - Vaya con Dios. - dodałam, co oznaczało "Z Bogiem". i odjechałam.
Widziałam w lusterku wstecznym, że śledził mnie wzrokiem.
- Dałaś czadu, siostrzyczko. - powiedział Raj otwierając mi drzwi.
Przytulił mnie.
Przybiłam z dziewczynami parę piątek.
- Co to za facet, który się z tobą ścigał.? - zapytała mnie Nel.
- Nie wiem. - odpowiedziałam. - Nie przedstawił się.
Nie spuszczałam oka z dziewczyn, ale i tak widziałam kątem oka, że mi się przygląda.
- Niezłe ciacho. - mruknęła Nel - Patrzy na ciebie, T.!
- Wiem. - syknęłam - Nie ma szans. Niezły z niego palant.
- To co, jedziemy jeszcze gdzieś, moje "Bad Dols".? - zapytał Raj.
- Raj,, jutro szkoła. - przypomniała Nao - Musimy się wyspać.
- To dobrze, bo umówiłem się z Cameronem na mały wypad w morze. - oznajmił.
- Uważajcie na siebie. - powiedziałam troskliwie.
- Najpierw to musimy wrócić do domu, prawda, moje lady.? - spytał.
- Wracajmy. - rzuciłam - Ty prowadzisz.
- Dałaś czadu, siostrzyczko. - powiedział Raj otwierając mi drzwi.
Przytulił mnie.
Przybiłam z dziewczynami parę piątek.
- Co to za facet, który się z tobą ścigał.? - zapytała mnie Nel.
- Nie wiem. - odpowiedziałam. - Nie przedstawił się.
Nie spuszczałam oka z dziewczyn, ale i tak widziałam kątem oka, że mi się przygląda.
- Niezłe ciacho. - mruknęła Nel - Patrzy na ciebie, T.!
- Wiem. - syknęłam - Nie ma szans. Niezły z niego palant.
- To co, jedziemy jeszcze gdzieś, moje "Bad Dols".? - zapytał Raj.
- Raj,, jutro szkoła. - przypomniała Nao - Musimy się wyspać.
- To dobrze, bo umówiłem się z Cameronem na mały wypad w morze. - oznajmił.
- Uważajcie na siebie. - powiedziałam troskliwie.
- Najpierw to musimy wrócić do domu, prawda, moje lady.? - spytał.
- Wracajmy. - rzuciłam - Ty prowadzisz.
środa, 6 czerwca 2012
Prolog ;)
"Gdyby życie było tak idealne jak w Ani z Zielonego Wzgórza, byłoby nudne..."
Prolog
Wiedziałam, że sobie przypomniał.
17 września - 141 lat wstecz - rok 1865, Scotts, most nad tutejszą rzeką. To tam owego dnia, w moje urodziny tak naprawdę się poznaliśmy. Nie wiedziałam co mam robić. Teraz on wiedział, że go okłamuję..., że w ogóle zaczęłam go okłamywać. Z pewnością zwątpi w to, że go kocham...
Siemka ;D
Hej ;).! Jestem Gośka. Na pomysł założenie bloga wpadłam z koleżanką. Chcemy tu "przelać" książkę, którą napisałyśmy. Właściwie ona napisała, ja trochę pomagałam, ale tak się złożyło, że ona nie ma zbytnio dostępu do internetu, więc ja się tym zajmę. Od razu mówię, że są tu podobne elementy jak w niektórych znanych wam (lub mniej) filmów czy seriali.Żeby potem nie było, że będziecie nas za to krytykować. Właśnie z tego czerpiemy inspirację, jak również z życia codziennego i naszych szkolnych odpałów ;) Krytyka oczywiście jest potrzebna, żeby doskonalić to, co się kocha, nie.? No. xD Więc o krytykę bardzo prosimy (ale tylko, jak będzie potrzebna,oczywiście). Przepraszam za czcionkę.! Założyłam bloga dosłownie wczoraj i jeszcze nie ogarniam tej strony.! Jak tylko mi się to uda, zmienię ją na bardziej czytelną. Dodam już prolog, ale bohaterów dopiero niedługo, bo wszystko mi się pomieszało w kompie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)